Fakt, że inflacja wciąż rośnie, prawie nikogo już nie dziwi. By zauważyć podwyżki cen, nie trzeba mieć wykształcenia ekonomicznego – wystarczy uważnie śledzić swoje wydatki. Zaskakuje jednak dynamiczne tempo tego wzrostu oraz mało optymistyczne prognozy na najbliższą przyszłość.
Nie tylko żywność wciąż drożeje
Śledząc poczynione przez GUS wyliczenia dotyczące siły nabywczej złotego, możemy zauważyć, że w ciągu ostatnich miesięcy średnia inflacja w ujęciu rocznym przyhamowuje. Podczas gdy w lipcu i sierpniu dochodziła do prawie 3%, we wrześniu i październiku oscylowała na poziomie odpowiednio 2,6% i 2,5%. Dane te wcale nie oznaczają, że ceny spadają – przeciwnie, rosną, tylko że obecnie nieco wolniej. Szczegółowe statystyki różnią się także w zależności od sektora dóbr i usług. Przykładowo, żywność w październiku była aż o 6,1% droższa niż rok temu. Stały wzrost, na poziomie 5%, można zanotować również w sektorze usług. Płacimy więcej za wizytę u stomatologa, kosmetyczki czy nocleg w hotelu.
Dlaczego jest tak drogo?
Rosnące ceny i idący zatem spadek siły nabywczej pieniądza to wypadkowa wielu czynników wpływających na sytuację makroekonomiczną kraju. Zwrócić uwagę trzeba m.in. na najniższe od 30 lat bezrobocie. Stopa bezrobocia w październiku wynosiła 5,1%, co oznacza, że zaczyna brakować pracowników. Ta sytuacja wymusza na pracodawcach systematyczne podnoszenie wynagrodzeń, z roku na rok rośnie też pensja minimalna. Wyższe pensje oznaczają jednak również wyższe koszty prowadzenia działalności. Nie bez znaczenia jest też program 500+ czy trzynasta emerytura. Większa ilość pieniędzy na rynku to większy popyt na towary i usługi, skutkujący podnoszeniem cen. Jeśli chodzi o wzrost cen żywności, to jest on związany w dużym stopniu z suszą. Negatywnie wpłynęła ona na ilość i jakość zbiorów w rolnictwie. Warto dodać, że na razie Rada Polityki Pieniężnej nie korzysta ze swoistego narzędzia hamowania inflacji, jaką jest podnoszenie stóp procentowych, utrzymując je na stałym poziomie.
Prognozy nie napawają optymizmem
Faktem jest, że inflacja ostatnio nieco zwolniła, jednak ekonomiści uważają, że jest to chwilowa sytuacja. Już niedługo zacznie ona znowu przyspieszać i w I kwartale 2020 roku osiągnie szczyt. Na stronie Narodowego Banku Polskiego przeczytać możemy, że prognozowana inflacja na obecny rok 2019 to 2,3%, natomiast 2020 i 2021 to odpowiednio 2,8% i 2,6%. Widzimy więc, że spadku cen nie należy spodziewać się zbyt szybko, przeciwnie, czekają nas coraz bardziej drastyczne podwyżki. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawia jeszcze mniej optymistyczne prognozy i zapowiada, że inflacja systematycznie rosnąć będzie aż do 2023 r., będąc na dodatek najwyższą wśród krajów należących do Unii Europejskiej.
Olga/fot. terimakasih0/Pixabay.com